Dwa krótkie opowiadania w formie recenzji filmowej.
Martwa natura.
Typowe osiedle amerykańskie, podmiejskie domki jednorodzinne, w centrum tego osiedla trwają przygotowania do halloween. W okolicy jest duży las. w ciągu dnia jest normalnie ale pod wieczór pogoda zaczyna się psuć. Od strony lasu widać wielką chmurę i błyskawice, a z oddali widać jak wichura zbliża się do bawiącego się miasta. Nie jest to typowa burza, chmury tak jakby syna po ziemi a gdy pojawi się w pobliżu człowiek to wylatuje z niej takie małe tornado które zabija człowieka. Ludzie wpadaja w painkę i próbują uciekać. Główny bohater próbuje po coś wrócić do domu który jest już w chmurze. jedzie środkiem drogi na wprost kataklizmu. przed samą ścianą chmur samochód uderza w coś co jest w tym dymie. bohater wychodzi z auta a z obłoku wyłania się przedziwna istota. Cała jest tak jakby w kolorze marmuru i przypomina drzewo. Ta istota potrafi mówić. Mówi do tego człowieka, że zabija ludzi, a każdego zabitego zamienia w drzewo które rośnie natychmiast, wszystko co w dymie zamienia się w trawę, szuka osób odpowiedzialnych za wycięcie lasu. Będzie zabijać tak długo aż zabije te dwie odpowiedzialne osoby za powstanie tego osiedla. Bohater zobowiązuje się dostarczyć te dwie osoby do potwora, aby ocalić to co ma w domu, wojsko w międzyczasie zabezpiecza teren. Czy uda się powstrzymać kataklizm?
Tajemnicza ucieczka
Bohater trafia do więzienia. Jest to nieodległa przyszłość gdzie więźniów nie pilnują strażnicy tylko roboty sterowane przez centralny komputer. Jest to takie typowe amerykańskie więzienie. Nasz bohater próbuje skontaktować się z kolegami i planuję ucieczkę. Pomijam fakt w jaki uciekł ale udało mu się, teraz zaczyna się pościg, nasz bohater zawsze jest przed poscigiem ale musi się urywać, po pewnym czasie na różnych budynkach i bilbordach zaczynają pojawiać się dziwne napisy. Jest tam napisane że nadal jest w więzieniu i z niego nie uciekł. Podczas kolejnej obławy na niego zastanawia się czy to jest prawda. Ostatni napis jaki pojawił się na ścianie brzmiał "jeżeli przestaniesz uciekać przestaną cię ścigać", bohater przestał uciekać i wyszedł do obławy, tj poddać się ale faktycznie oni stali jak manekiny i nie ruszali się. Finał był taki, że system który, nadzoruje więzienie dowiedział się o planowanej ucieczce i w nocy przed planowaną ucieczką, uśpił więznią tak że ten nie wiedział że śni i wgrał mu ucieczkę do głowy aby zapobiec faktycznej ucieczce. Czy bohaterowi udało się zbiec czy nadal został w więzieniu?
Miałem się rozpisać ale muszę iść do pracy :/.
Online
V místnostech:
Texas Live Pro Deep #5
Więzi
Czas najwyższy napisać o czymś na pograniczu s-fi.
Jest mi smutno, z tego powodu, że mam jedno uzależnienie, którego nie mogę spełnić. Ludzie mają różne uzależnienia jedne są bardzo popularnie inne mniej. Niektóre są łatwo dostępne inne trudniej. Dlatego chciałem dziś popisać na temat więzi. Uważam, że ludzi nie łączą żadne więzi (opiszę to w dalszej części, jaśniej). Można powiedzieć, że ludzi łączy np. miłość, obywatelstwo, ten sam gatunek, przyjaźń, rodzina, wspólny cel lub też wspólny problem. Wymieniać można długo. Alę tak naprawdę każdy z nas jest samotny, najlepiej obrazuje to moment kiedy umieramy. Wtedy jesteśmy naprawdę samotni. Żaden człowiek nie przeżył, śmierci, nikt żyjący nie może tego opisać. Jestem raczej materialistą, wierzę w jakąś istotę nadprzyrodzoną( Boga) ale nie w taki sposób jak to opisują religie. Uważałem, że wspomnienia są najlepszą cecha naszej świadomości, dlatego wyobrażam sobie, "kim" byłem zanim się urodziłem, bo to jest według mnie taki sam stan jak po śmierci, ale myślenie o tym wstecz nie budzi we mnie lęku z jednego prostego względu, przed narodzinami miałem czystą kartę, nie miałem wspomnień których obawiam się stracić po śmierci. Dlaczego uważam, że ludzi nie łączą żadne więzi? Dam przykład. Wyobrażam sobie, że człowiekiem kierują dwa główne nurty, instynkt i świadomość. Łatwo odróżnić jedno od drugiego. Instynkt nigdy nie zmusi nas do popełnienia samobójstwa, świadomość jest do tego zdolna. Moim zdaniem gdyby ludzi coś ze sobą wiązało to nigdy nie było by świadomości. Sam instynkt by wystarczył, ale wyewoluowaliśmy i mamy wolną wolę. Ale instynkt nie oszuka śmierci kiedy mamy umrzeć umieramy ale ze świadomością może być inaczej.
Chciałbym aby była możliwość przeniesienia swojej świadomości na inną osobę, ale w taki sposób aby nie pamiętać swojego poprzedniego wcielenia, czyli np. ja zapominam że byłem sobą i wcielam swoją "czystą" świadomość do innej osoby zachowując jej wspomnienia a kasując własne. W ten sposób chciałbym poznać myśli innej osoby, poczuć co tak naprawdę czuję. Podam dwa przykłady.
- filmowy "Pacific Rim "2013 tu została idealnie przedstawiona świadomość w scenie gdy jeden bliźniak umierał a drugi czuł jego śmierć w sensie jego ostatnie myśli. Gdy umieramy tak mi się wydaje nie potrafimy dokładnie poczuć ostatnich myśli danej osoby.
- życiowy ale sytuacja jest fikcyjna. Jest pogrzeb mąż chowa żonę i podchodzi do niego znajomy który niedawno też stracił żonę i mówi mu "wiem co czujesz" mówiąc tak mija się z prawdą. Dlatego, że w chwili gdy o tym mówi (z dużą dozą pewności) myśli o swojej żonie, którą niedawno chował a nie o żonie swojego znajomego. Nie czują tego samego uczucia, tzn. do jednej osoby tylko każde do swojej.
Dlatego uważam, że łączą nas jedynie więzi fizyczne (związki chemiczne) które zmuszają nas do przebywania ze sobą pod wpływem silnych emocji np. miłość, przyjaźń czy rodzina. A im dalej ktoś jest od nas tym mniej nas łączy. np. nie wiem co się dzieje z ludzmi w Etiopii, nie łączy mnie z nimi żadna więź. Nie interesują nas osoby których nie znamy, a też są ludźmi. Są też przykłady z naszego podwórka.
Często jeżdżę komunikacją miejską, czasami wsiądzie delikwent od którego "wali na odległość". Zastanawiam się dlaczego taki człowiek doprowadził się do takiego stanu? Nie wiem czy ktoś próbował by się zagłębiać w taką świadomość.
Ale wracając do wątku przeskakiwania świadomości, mógłbym wejść z czystą kartą w jego świadomość, być nim jakiś czas (zapomnieć o sobie) następnie wrócić do swojego umysłu. Jedynym celem takich wizyt było by sprawdzenie ludzkich uzależnień, chciałbym wiedzieć czy mój problem siedzi także w innych głowach. Czy uzależnienie jest czymś złym a może wszystko zależy jedynie od ilości, wiedzieć czy robiąc coś sprawiam komuś ból, może ktoś będzie z tego tytułu zadowolony.
Dlatego piszę o więzi - świadomości. Bo to świadomość doprowadziła nas do tego punktu w którym jesteśmy, pozwoliła nam się rozwijać, tworzyć i ewoluować. Wyobraźcie sobie, że każdym człowiekiem na ziemi kieruje jedna nad świadomość. Wszyscy tworzymy jedno stado, jeden za wszystkich wszyscy za jednego, nie ma odmiennych kultur, nie musimy używać mowy, rozmawiamy ze sobą za pomocą myśli ( Nad świadomość pozostaje w jednaj istocie, a pozostałe zachowują się tak samo, dbają o pozostałych w stadzie). Nie ma biednych ani bogatych, każdy ma przypisaną rolę (według woli nad świadomości). Wiadomo inność wywołuje negatywne emocje, gdyby jakiś człowiek próbował znienić swój los, prawdopodobnie by zginą przez pozostałych.
Prawda jest taka, że każdy człowiek jest egoistą, nie w sensie dosłownym. Więź fizyczno-chemiczna istnieje, będziemy kochać i nienawidzić, mieć przyjaciół, znajomych i rodzinę. Mieć los we własnych rękach.
Mój los podpowiada mi, że nie podzielę się z nikim swoim uzależnieniem.
Jest mi smutno, z tego powodu, że mam jedno uzależnienie, którego nie mogę spełnić. Ludzie mają różne uzależnienia jedne są bardzo popularnie inne mniej. Niektóre są łatwo dostępne inne trudniej. Dlatego chciałem dziś popisać na temat więzi. Uważam, że ludzi nie łączą żadne więzi (opiszę to w dalszej części, jaśniej). Można powiedzieć, że ludzi łączy np. miłość, obywatelstwo, ten sam gatunek, przyjaźń, rodzina, wspólny cel lub też wspólny problem. Wymieniać można długo. Alę tak naprawdę każdy z nas jest samotny, najlepiej obrazuje to moment kiedy umieramy. Wtedy jesteśmy naprawdę samotni. Żaden człowiek nie przeżył, śmierci, nikt żyjący nie może tego opisać. Jestem raczej materialistą, wierzę w jakąś istotę nadprzyrodzoną( Boga) ale nie w taki sposób jak to opisują religie. Uważałem, że wspomnienia są najlepszą cecha naszej świadomości, dlatego wyobrażam sobie, "kim" byłem zanim się urodziłem, bo to jest według mnie taki sam stan jak po śmierci, ale myślenie o tym wstecz nie budzi we mnie lęku z jednego prostego względu, przed narodzinami miałem czystą kartę, nie miałem wspomnień których obawiam się stracić po śmierci. Dlaczego uważam, że ludzi nie łączą żadne więzi? Dam przykład. Wyobrażam sobie, że człowiekiem kierują dwa główne nurty, instynkt i świadomość. Łatwo odróżnić jedno od drugiego. Instynkt nigdy nie zmusi nas do popełnienia samobójstwa, świadomość jest do tego zdolna. Moim zdaniem gdyby ludzi coś ze sobą wiązało to nigdy nie było by świadomości. Sam instynkt by wystarczył, ale wyewoluowaliśmy i mamy wolną wolę. Ale instynkt nie oszuka śmierci kiedy mamy umrzeć umieramy ale ze świadomością może być inaczej.
Chciałbym aby była możliwość przeniesienia swojej świadomości na inną osobę, ale w taki sposób aby nie pamiętać swojego poprzedniego wcielenia, czyli np. ja zapominam że byłem sobą i wcielam swoją "czystą" świadomość do innej osoby zachowując jej wspomnienia a kasując własne. W ten sposób chciałbym poznać myśli innej osoby, poczuć co tak naprawdę czuję. Podam dwa przykłady.
- filmowy "Pacific Rim "2013 tu została idealnie przedstawiona świadomość w scenie gdy jeden bliźniak umierał a drugi czuł jego śmierć w sensie jego ostatnie myśli. Gdy umieramy tak mi się wydaje nie potrafimy dokładnie poczuć ostatnich myśli danej osoby.
- życiowy ale sytuacja jest fikcyjna. Jest pogrzeb mąż chowa żonę i podchodzi do niego znajomy który niedawno też stracił żonę i mówi mu "wiem co czujesz" mówiąc tak mija się z prawdą. Dlatego, że w chwili gdy o tym mówi (z dużą dozą pewności) myśli o swojej żonie, którą niedawno chował a nie o żonie swojego znajomego. Nie czują tego samego uczucia, tzn. do jednej osoby tylko każde do swojej.
Dlatego uważam, że łączą nas jedynie więzi fizyczne (związki chemiczne) które zmuszają nas do przebywania ze sobą pod wpływem silnych emocji np. miłość, przyjaźń czy rodzina. A im dalej ktoś jest od nas tym mniej nas łączy. np. nie wiem co się dzieje z ludzmi w Etiopii, nie łączy mnie z nimi żadna więź. Nie interesują nas osoby których nie znamy, a też są ludźmi. Są też przykłady z naszego podwórka.
Często jeżdżę komunikacją miejską, czasami wsiądzie delikwent od którego "wali na odległość". Zastanawiam się dlaczego taki człowiek doprowadził się do takiego stanu? Nie wiem czy ktoś próbował by się zagłębiać w taką świadomość.
Ale wracając do wątku przeskakiwania świadomości, mógłbym wejść z czystą kartą w jego świadomość, być nim jakiś czas (zapomnieć o sobie) następnie wrócić do swojego umysłu. Jedynym celem takich wizyt było by sprawdzenie ludzkich uzależnień, chciałbym wiedzieć czy mój problem siedzi także w innych głowach. Czy uzależnienie jest czymś złym a może wszystko zależy jedynie od ilości, wiedzieć czy robiąc coś sprawiam komuś ból, może ktoś będzie z tego tytułu zadowolony.
Dlatego piszę o więzi - świadomości. Bo to świadomość doprowadziła nas do tego punktu w którym jesteśmy, pozwoliła nam się rozwijać, tworzyć i ewoluować. Wyobraźcie sobie, że każdym człowiekiem na ziemi kieruje jedna nad świadomość. Wszyscy tworzymy jedno stado, jeden za wszystkich wszyscy za jednego, nie ma odmiennych kultur, nie musimy używać mowy, rozmawiamy ze sobą za pomocą myśli ( Nad świadomość pozostaje w jednaj istocie, a pozostałe zachowują się tak samo, dbają o pozostałych w stadzie). Nie ma biednych ani bogatych, każdy ma przypisaną rolę (według woli nad świadomości). Wiadomo inność wywołuje negatywne emocje, gdyby jakiś człowiek próbował znienić swój los, prawdopodobnie by zginą przez pozostałych.
Prawda jest taka, że każdy człowiek jest egoistą, nie w sensie dosłownym. Więź fizyczno-chemiczna istnieje, będziemy kochać i nienawidzić, mieć przyjaciół, znajomych i rodzinę. Mieć los we własnych rękach.
Mój los podpowiada mi, że nie podzielę się z nikim swoim uzależnieniem.
Impreza
Jak to jest z tymi imprezami?? Dla każdego człowieka dobra zabawa może znaczyć coś zupełnie innego. Ja nie jestem osobą rozrywkową. Poza pracą jestem bardzo nudnym gościem. Pomyślałem sobie jak by to było gdybym sam zorganizował coś w tym stylu. Myślałem jak by to było jak bym na jedną noc stał się Didżejem. Chciałem tutaj napisać swój repertuar. Miałem jakiś czas temu program do składania filmów, skomponowałbym własną składankę, ale program musiałem usunąć bo ciągle ściągał mi wirusy. Więc po kolei powpisuję tytuły piosenek jakie chciałbym puszczać na imprezie.
Na początek puściłbym moich ulubionych wykonawców:
Dj Bobo : "I'm living a dream" (3:49)
"I Know What I Want"(4:37) (8:26)
"One Night In Heaven" (3:45) ( 12:01)
"Everybody (Tribe Mix) (6:49) (18:50)
"Somebody Dance With Me (2002) (3:31) (22:21)
"Too Many Nights (4:25) (26:46)
"Hard To Say I'm Sorry (3:40) ( 30:26)
"Freedom (Club Mix) (6:19) (36:45)
"Do You Believe ( 3:33) (40:18)
"Chihuahua (XTN Remix) (3:15) (43:33)
Wolny "Come Take My Hand" (4:26) (47:59)
"Dreaming Of You (4:13) (52:12)
Wolny "For Now And Forever" (4:31) (56:43)
Siedzący "Indestructible (3:30) (60:13)
"Like a bird" (3:58) ( 64:11)
"Love Is All Around (4:28) (68:39)
"No More Pain" (4:21) (73:00)
"Open Your Heart" (5:30) (78:30)
"Pray (2002)" (3:49) ( 82:19)
"Take Control" (3:46) (86:05)
"There Is A Party (A&R House Mix)" (4:44) (90:49)
3 ostatnie według mnie najlepsze z repertuaru
"Moscow" (4:15) (94:04)
"Together" (3:42) (97:46)
"Way To Your Heart (Remix) skasował mi się, gdy spalił mi się dysk :( nie znam czasu.
Potem zrobił bym, przerwę i puścił kolejnego ulubionego wykonawcę
Scooter: "Coldwater Canyon" (5:17)
"Endless Summer" (3:16)
"Enola Gay" (4:00)
"Everlasting Love" (4:22)
"The First Time" (5:26)
"Forever" (4:47)
"friends" (3:51)
"How Much Is the Fish" (3:49)
"Hyper Hyper" (3:30)
Oby nie ;p "I Shot the DJ" (3:39)
"Im Lonely" (4:02)
"I'm Raving" (3:12)
Faworyt "Jadore hardcore" (4:17)
"Jigga Jigga" (3:55)
"Jumping All Over The World" (3:49)
Wolny "Leave in Silence" (3:35)
"Like Hypa Said" (6:23)
"The Logical Song" (3:57)
"Never Slow Down" (3:58)
"Neveredning Story" (3:52)
"The Night" (3:22)
"The Question Is What Is The Question" (3:46)
"Return of the Future" (4:59)
"See Me Feel Me" (4:09)
Fajniejszy "See your smile" (4:15)
Wolny "She's the Sun" (4:54)
"Stuck on replay" (3:12)
Fajniejszy "Ti sento" (3:56)
2 na koniec "Where the beats" (3:54)
"Weekend" (3:34)
To z repertuaru moich wykonawców, na koniec dodał bym jeszcze kilka hitów bardziej lub mniej aktualnych, w kolejności losowej (odwrotnie niż dotychczas)
"[House] John de Sohn - Dance Our Tears Away (Feat. Kristin Amparo)","Aqua best friand","Alice DeeJay - Better Off Alone 2008 (C o O k ! e Remix)","Britney Spears - Ooh La La (Lyrics)","Britney Spears - Till The World Ends (Lyrics)","Conor Maynard - Vegas Girl (Lyric Video)","Darude - Feel the Beat","Everything I do I do it for you (Remix)","Girls Aloud - Something New","Kase and Wrethov - Break Down","Katy Perry - Roar - Lyrics","Michael Mind Project - Antiheroes - Lyrics","Mohombi - Coconut Tree ft. Nicole Scherzinger","Reload (Original Vocal Mix)","Safri Duo - Played A Live","Safri Duo - Samb Adagio" i mógłbym tu jeszcze wklejać i wklejać. Na koniec puścił bym kilka z tych utworów, oraz kilka bisów.
Jestem ciekawy czy komuś spodobałby się mój repertuar. Pisałem tego bloga 1,5 godziny, rekord.
Na początek puściłbym moich ulubionych wykonawców:
Dj Bobo : "I'm living a dream" (3:49)
"I Know What I Want"(4:37) (8:26)
"One Night In Heaven" (3:45) ( 12:01)
"Everybody (Tribe Mix) (6:49) (18:50)
"Somebody Dance With Me (2002) (3:31) (22:21)
"Too Many Nights (4:25) (26:46)
"Hard To Say I'm Sorry (3:40) ( 30:26)
"Freedom (Club Mix) (6:19) (36:45)
"Do You Believe ( 3:33) (40:18)
"Chihuahua (XTN Remix) (3:15) (43:33)
Wolny "Come Take My Hand" (4:26) (47:59)
"Dreaming Of You (4:13) (52:12)
Wolny "For Now And Forever" (4:31) (56:43)
Siedzący "Indestructible (3:30) (60:13)
"Like a bird" (3:58) ( 64:11)
"Love Is All Around (4:28) (68:39)
"No More Pain" (4:21) (73:00)
"Open Your Heart" (5:30) (78:30)
"Pray (2002)" (3:49) ( 82:19)
"Take Control" (3:46) (86:05)
"There Is A Party (A&R House Mix)" (4:44) (90:49)
3 ostatnie według mnie najlepsze z repertuaru
"Moscow" (4:15) (94:04)
"Together" (3:42) (97:46)
"Way To Your Heart (Remix) skasował mi się, gdy spalił mi się dysk :( nie znam czasu.
Potem zrobił bym, przerwę i puścił kolejnego ulubionego wykonawcę
Scooter: "Coldwater Canyon" (5:17)
"Endless Summer" (3:16)
"Enola Gay" (4:00)
"Everlasting Love" (4:22)
"The First Time" (5:26)
"Forever" (4:47)
"friends" (3:51)
"How Much Is the Fish" (3:49)
"Hyper Hyper" (3:30)
Oby nie ;p "I Shot the DJ" (3:39)
"Im Lonely" (4:02)
"I'm Raving" (3:12)
Faworyt "Jadore hardcore" (4:17)
"Jigga Jigga" (3:55)
"Jumping All Over The World" (3:49)
Wolny "Leave in Silence" (3:35)
"Like Hypa Said" (6:23)
"The Logical Song" (3:57)
"Never Slow Down" (3:58)
"Neveredning Story" (3:52)
"The Night" (3:22)
"The Question Is What Is The Question" (3:46)
"Return of the Future" (4:59)
"See Me Feel Me" (4:09)
Fajniejszy "See your smile" (4:15)
Wolny "She's the Sun" (4:54)
"Stuck on replay" (3:12)
Fajniejszy "Ti sento" (3:56)
2 na koniec "Where the beats" (3:54)
"Weekend" (3:34)
To z repertuaru moich wykonawców, na koniec dodał bym jeszcze kilka hitów bardziej lub mniej aktualnych, w kolejności losowej (odwrotnie niż dotychczas)
"[House] John de Sohn - Dance Our Tears Away (Feat. Kristin Amparo)","Aqua best friand","Alice DeeJay - Better Off Alone 2008 (C o O k ! e Remix)","Britney Spears - Ooh La La (Lyrics)","Britney Spears - Till The World Ends (Lyrics)","Conor Maynard - Vegas Girl (Lyric Video)","Darude - Feel the Beat","Everything I do I do it for you (Remix)","Girls Aloud - Something New","Kase and Wrethov - Break Down","Katy Perry - Roar - Lyrics","Michael Mind Project - Antiheroes - Lyrics","Mohombi - Coconut Tree ft. Nicole Scherzinger","Reload (Original Vocal Mix)","Safri Duo - Played A Live","Safri Duo - Samb Adagio" i mógłbym tu jeszcze wklejać i wklejać. Na koniec puścił bym kilka z tych utworów, oraz kilka bisów.
Jestem ciekawy czy komuś spodobałby się mój repertuar. Pisałem tego bloga 1,5 godziny, rekord.
Nowy gatunek filmowy - "clearness"
Szukałem dobrej nazwy aby odzwierciedlała dobrze opis sytuacji. Więc "Clearness" znaczy przejrzystość, oczywistość. Chyba takiego gatunku filmowego jeszcze nie obserwowałem :). Postaram się teraz przybliżyć o co mi chodzi.
Chciałbym, aby powstał scenariusz filmowy, który miałby jedną fabułę i zmienne role pierwszoplanowe. W filmach jest tak, że ktoś gra główną rolę, pozostałe role i statyści + coś o czym nie wiem. np. postacie komputerowe. Podam przykład, film "Armageddon" z 1998 roku, wiadomo leci meteoryt, do tej samej fabuły podczepić inny film "Przyjaciel do końca świata" z 2012 roku. Chodzi mi o to aby obejrzeć ten film z innej perspektywy. Tu podaję przykład, ale wiem, że należy dobrze napisać scenariusz aby pokrywał się czasowo, kilka scen mogło by być tych samych. Podam kolejny przykład bardzo dobrą fabułę ma film "Inwazja Bitwa o Los Angeles" 2011 roku (perspektywa wojskowa), w tej fabule i tym samym czasie chętnie obejrzał bym film "Projekt: Monster" z 2008 roku, tu też sceny mogły by się nakładać. Nie wiem jak to opisać, chciałbym jeden film zobaczyć oczami kilku osób, tak aby aktorzy w jednym filmie pełnili raz główną rolę, raz drugą w tym samym filmie. Zauważcie, są filmy które bardziej nam się podobają od innych. Jedna osoba lubi horrory a druga romans, dlaczego nie zrobić jednej fabuły, jednego czasu a nakręcić kilka odrębnych perspektyw. We wcześniejszym wpisie opisywałem film "thor", chciałby nawiązać do tego wpisu, chętnie bym obejrzał ten film tak aby np. thor nie był głównym bohaterem w tym filmie tylko jakaś inna postać. Jak juz pisałem najlepiej napisać taki scenariusz osobno dla nowego filmu. Ja tylko podałem ciekawe przykłady. Uważam, że z bajkami animowanymi można by było zrobić to samo. To tyle chciałem napisać.
P.S. Następny wpis będzie na temat imprez.
Chciałbym, aby powstał scenariusz filmowy, który miałby jedną fabułę i zmienne role pierwszoplanowe. W filmach jest tak, że ktoś gra główną rolę, pozostałe role i statyści + coś o czym nie wiem. np. postacie komputerowe. Podam przykład, film "Armageddon" z 1998 roku, wiadomo leci meteoryt, do tej samej fabuły podczepić inny film "Przyjaciel do końca świata" z 2012 roku. Chodzi mi o to aby obejrzeć ten film z innej perspektywy. Tu podaję przykład, ale wiem, że należy dobrze napisać scenariusz aby pokrywał się czasowo, kilka scen mogło by być tych samych. Podam kolejny przykład bardzo dobrą fabułę ma film "Inwazja Bitwa o Los Angeles" 2011 roku (perspektywa wojskowa), w tej fabule i tym samym czasie chętnie obejrzał bym film "Projekt: Monster" z 2008 roku, tu też sceny mogły by się nakładać. Nie wiem jak to opisać, chciałbym jeden film zobaczyć oczami kilku osób, tak aby aktorzy w jednym filmie pełnili raz główną rolę, raz drugą w tym samym filmie. Zauważcie, są filmy które bardziej nam się podobają od innych. Jedna osoba lubi horrory a druga romans, dlaczego nie zrobić jednej fabuły, jednego czasu a nakręcić kilka odrębnych perspektyw. We wcześniejszym wpisie opisywałem film "thor", chciałby nawiązać do tego wpisu, chętnie bym obejrzał ten film tak aby np. thor nie był głównym bohaterem w tym filmie tylko jakaś inna postać. Jak juz pisałem najlepiej napisać taki scenariusz osobno dla nowego filmu. Ja tylko podałem ciekawe przykłady. Uważam, że z bajkami animowanymi można by było zrobić to samo. To tyle chciałem napisać.
P.S. Następny wpis będzie na temat imprez.
Experience
Dziś chciałem sobie popisać na temat ludzkich zmysłów. Ogólnie to używam wszystkich ale jedne częściej od pozostałych. Chciałem opisać pewne doświadczenie które mi się przytrafia. Zwróciliście uwagę gdy np. piosenkarka stworzyła jakiś utwór, i wiele osób słucha tego utworu, nakręcono film który ogląda wiele osób. Ja chciałem opisać moje doświadczenie przeciwne ( jeżeli tak to można napisać) gdy jedna osoba (w tym wypadku ja) ogląda jeden film wiele razy. Oglądam sobie "thora" od czasu do czasu i jeszcze mi się nie znudził. Zastanawiam się dlaczego to wystąpiło w przypadku tego filmu . Od początku. Nie wiem jak uważacie, ale ja myślę, że zwiastuny filmowe są w większości przypadków lepsze od samego filmu , pokazują najciekawsze momenty z filmu. Na tym to polega . Ogólnie lubię oglądać zwiastuny, bo jest to zazwyczaj pierwszy kontakt z filmem, rzadziej o filmie dowiaduję się z innych źródeł tj. Bilbord, reklama w radiu lub gazecie ewentualnie od znajomych. Kiedy dowiaduję się o filmie z w/w źródeł wtedy posiłkuję się zwiastunem , jeżeli zwiastun nie był oszałamiający to posiłkuję się recenzją. Prawie nigdy nie oglądam filmów, bez przeczytania recenzji. Zdarzają mi się wpadki kiedy recenzja jest dużo lepsza niż film . To tyle tytułem wstępu.
O napisaniu tego bloga myślałem sobie jakiś tydzień , wczoraj na wieczór chyba doszedłem dlaczego ten film nie tak wyjątkowo urzekł. Moim ulubionym zmysłem jest słuch, jestem bardzo wrażliwy na rożne dźwięki. A ten film jest naszpikowany bardzo przyjemnymi dla mojego ucha dźwiękami , dodam lubię dźwiękowe efekty specjalne w filmach s-fi, takie filmy lubię oglądać głośno i tak było w tym przypadku. W domu mam kino domowe (nie jest moje ale czasami go używam). Podczas scen bitewnych dawałem na maxa no i pierwszy raz straciłem dwa wazony bo jak thor walną młotem to poszły takie wibracje, że wszystko się poprzesuwało . Nigdy wcześniej ani nigdy później podobna sytuacja mi się nie przytrafiła. Myślę, że to było to, przypadek który spowodował moje zainteresowanie tym filmem .
Teraz chciałbym opisać czemu obejrzałem ten film chyba z 6 razy (obejrzałem w sensie, że sam go włączyłem, pomijam tu filmy które lecą w telewizji, bo są takie które oglądałem więcej niż 6 razy ale nie przykuły tak mojej uwagi). Gdy oglądałem ten film pierwszy raz to zwracałem uwagę na akcję, tzn. całą tą historię głównych bohaterów, dlaczego tak postępowali, gdzie jest najciekawszy soundtrack, o czym dyskutują . Po jakimś czasie obejrzałem go po raz drugi, to o dziwo nie był ten sam film , ponieważ patrzyłem na niego z innej perspektywy a mianowicie interesowało mnie głównie sam "thor" wszystko co robił, ogólnie teksty, sytuacje, gagi, to jak się zauroczył panią doktor, jak ona go zaczęła zmieniać z "góry mięsa" w osobę z uczuciami, że sama walka i ego nie jest najważniejsze. Podczas oglądania rozbawiło mnie to, że dwa razy przejechała(potrąciła) go samochodem. Jak jej tłumaczył skąd pochodzi, ukradł notatnik, to jak walczył o młot, jak uciekł ze szpitala, jak chciał kupić "wierzchowca" w zoologicznym, jak bronił przyjaciół przed bratem, oraz jego poświęcenie przy niszczeniu "tęczowego mostu". W ten sposób oglądałem ten film po raz drugi.
W trzecim przypadku, oglądałem film przy normalnym ustawieniu dźwięku, poogłaszałem sobie na maxa tylko w tych ulubionych momentach np. przy walce "thora"i jego przyjaciół z lodowymi olbrzymami, taki dźwięk to ja uwielbiam. Tu zwracałem uwagę na drugi plan tzn. co robią postacie drugo planowe, zwłaszcza słowa Odyna gdy odbierał moc thorowi, jak zachowywał się loki i lodowi olbrzymi, moment kiedy loki dowiedział się że jest adoptowany, kiedy oszukał Thora że ojciec nie żyje, to że mu wkręcił brak powrotu do domu jako warunek pokoju, to jak przyjaciele sprzeciwili się nowemu królowi Lokiemu i poszli poszukać Thora aby powiedzieć mu prawdę to co robili by pokonać tego metalowego potwora, walka o "tęczowy most".
W czwartym przypadku zwracałem uwagę na współpracowników pani doktor, Darcy Lewis i Erik Selvig. Skupiałem się na tym co oni robią w tym filmie . W piątej odsłonie patrzyłem sobie na statystów i efekty graficzne.
Pragnę podkreślić, że nie jest to żadna reklama, nie namawiam nikogo do oglądania. Pragnąłem tylko opisać jak bardzo złożonym elementem jest oglądanie filmu. Gdy film jest dobry to chcemy się nim "upajać". Obejrzenie prze zemnie takiego filmu jeden raz było strasznym pominięciem wielu interesujących wątków . Jeżeli coś jest genialne to warto to robić, wiele razy (nie mam tu na myśli tylko oglądania filmu), wiele prostych, codziennych czynności które robimy w ciągu życia, można robić tak samo a jednak inaczej, nie potrafię tego jaśniej opisać .
P.S. Uwielbiam ludzkie zmysły.
O napisaniu tego bloga myślałem sobie jakiś tydzień , wczoraj na wieczór chyba doszedłem dlaczego ten film nie tak wyjątkowo urzekł. Moim ulubionym zmysłem jest słuch, jestem bardzo wrażliwy na rożne dźwięki. A ten film jest naszpikowany bardzo przyjemnymi dla mojego ucha dźwiękami , dodam lubię dźwiękowe efekty specjalne w filmach s-fi, takie filmy lubię oglądać głośno i tak było w tym przypadku. W domu mam kino domowe (nie jest moje ale czasami go używam). Podczas scen bitewnych dawałem na maxa no i pierwszy raz straciłem dwa wazony bo jak thor walną młotem to poszły takie wibracje, że wszystko się poprzesuwało . Nigdy wcześniej ani nigdy później podobna sytuacja mi się nie przytrafiła. Myślę, że to było to, przypadek który spowodował moje zainteresowanie tym filmem .
Teraz chciałbym opisać czemu obejrzałem ten film chyba z 6 razy (obejrzałem w sensie, że sam go włączyłem, pomijam tu filmy które lecą w telewizji, bo są takie które oglądałem więcej niż 6 razy ale nie przykuły tak mojej uwagi). Gdy oglądałem ten film pierwszy raz to zwracałem uwagę na akcję, tzn. całą tą historię głównych bohaterów, dlaczego tak postępowali, gdzie jest najciekawszy soundtrack, o czym dyskutują . Po jakimś czasie obejrzałem go po raz drugi, to o dziwo nie był ten sam film , ponieważ patrzyłem na niego z innej perspektywy a mianowicie interesowało mnie głównie sam "thor" wszystko co robił, ogólnie teksty, sytuacje, gagi, to jak się zauroczył panią doktor, jak ona go zaczęła zmieniać z "góry mięsa" w osobę z uczuciami, że sama walka i ego nie jest najważniejsze. Podczas oglądania rozbawiło mnie to, że dwa razy przejechała(potrąciła) go samochodem. Jak jej tłumaczył skąd pochodzi, ukradł notatnik, to jak walczył o młot, jak uciekł ze szpitala, jak chciał kupić "wierzchowca" w zoologicznym, jak bronił przyjaciół przed bratem, oraz jego poświęcenie przy niszczeniu "tęczowego mostu". W ten sposób oglądałem ten film po raz drugi.
W trzecim przypadku, oglądałem film przy normalnym ustawieniu dźwięku, poogłaszałem sobie na maxa tylko w tych ulubionych momentach np. przy walce "thora"i jego przyjaciół z lodowymi olbrzymami, taki dźwięk to ja uwielbiam. Tu zwracałem uwagę na drugi plan tzn. co robią postacie drugo planowe, zwłaszcza słowa Odyna gdy odbierał moc thorowi, jak zachowywał się loki i lodowi olbrzymi, moment kiedy loki dowiedział się że jest adoptowany, kiedy oszukał Thora że ojciec nie żyje, to że mu wkręcił brak powrotu do domu jako warunek pokoju, to jak przyjaciele sprzeciwili się nowemu królowi Lokiemu i poszli poszukać Thora aby powiedzieć mu prawdę to co robili by pokonać tego metalowego potwora, walka o "tęczowy most".
W czwartym przypadku zwracałem uwagę na współpracowników pani doktor, Darcy Lewis i Erik Selvig. Skupiałem się na tym co oni robią w tym filmie . W piątej odsłonie patrzyłem sobie na statystów i efekty graficzne.
Pragnę podkreślić, że nie jest to żadna reklama, nie namawiam nikogo do oglądania. Pragnąłem tylko opisać jak bardzo złożonym elementem jest oglądanie filmu. Gdy film jest dobry to chcemy się nim "upajać". Obejrzenie prze zemnie takiego filmu jeden raz było strasznym pominięciem wielu interesujących wątków . Jeżeli coś jest genialne to warto to robić, wiele razy (nie mam tu na myśli tylko oglądania filmu), wiele prostych, codziennych czynności które robimy w ciągu życia, można robić tak samo a jednak inaczej, nie potrafię tego jaśniej opisać .
P.S. Uwielbiam ludzkie zmysły.