Zzanna

 
registro: 15-09-2023
hasta la vista
Pontos158mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 42
Último jogo
Rummy 500

Rummy 500

Rummy 500
5 dias h

**KOT I ANIOŁ**

- Pokój z tobą, – powiedział Anioł łagodnie, siadając obok Kota na grubej gałęzi i strzepując z niej śnieg. - Cześć, –
Kot otworzył zielone oczy, leniwie spojrzał na Anioła i odwrócił się.
Anioł schował bose stopy pod skrzydła i spojrzał w dół.
Pod nimi rozciągało się białe podwórze pełne śmiechu, okrzyków, latających śnieżek i skrzypiących kroków.
- Wysoko się wspiąłeś, – zauważył Anioł, oceniając odległość do ziemi. -
Ale tutaj nawet śnieżka od Piotra nie doleci, – odpowiedział Kot.
Anioł kiwnął ze zrozumieniem głową i poprawił skrzydła.
Obaj przez chwilę milczeli. - Przyszedłeś po moją staruszkę? – zapytał Kot, nie odwracając głowy. Jego głos był równie leniwy, ale Anioł natychmiast zauważył, jak wokół niego zgęstniał ból i niepokój.
- Nie, nie przyszedłem po nikogo. - Ach, – chmura niepokoju się rozwiała.
- Codziennie mówi, że Anioł wkrótce po nią przyjdzie, – wyjaśnił Kot. – Widocznie przyleci ktoś inny... Znów zamilkli.
Jednak obecność Anioła zdawała się drażnić Kota, który jak najzimniej zapytał:
- A po co tu jesteś? - Po prostu przysiadłem, żeby odpocząć.
Ratowałem chłopca w waszym mieście przed nim samym.
Och, ciężka to praca! Teraz lecę do domu.
- A choroby też potrafisz leczyć? - Zależy jaka choroba. Ale wiele mogę. Jestem Stróżem. - To czemu tu siedzisz?! – zawołał nagle Kot. – No, chodźmy!
I niczym rudy wir skoczył na ziemię.
Anioł cicho wylądował obok niego.
Staruszka była tak chuda, że Anioł początkowo jej nie zauważył wśród białych poduszek. Jej oczy były zamknięte, a oddech, pełen świstów i rzężenia, wypełniał pokój.
Anioł pochylił się nad nią, położył białe skrzydła na piersi i zaczął coś szeptać – łagodnie i cicho.
Gdy tak stał, Kot dorzucił drewna do pieca, postawił na kuchence wystygnięty czajnik i przygotował kubek mleka ziołowego – napój dla swojej pani.
Kiedy Anioł się wyprostował, oddech staruszki był spokojny i równy, a jej zapadnięte policzki zaróżowiły się.
- Niech śpi, – powiedział do Kota. – Jest bardzo słaba.Kot odwrócił głowę i szybko otarł oczy.
Staruszka spała, a Kot i Anioł pili herbatę. Kot cały czas dolewał śmietanki do swojej herbaty, a Anioł uśmiechał się, patrząc na niego.
- Chyba zostanę tu, póki Barbara nie wstanie, – powiedział, mieszając miód.
- Skąd wiesz, że ma na imię Barbara? - Jestem Aniołem. Wiem nawet, że nazywają cię Leon.
- No cóż, chyba się poznaliśmy, – mruknął Kot. – A jak ciebie nazywają?
- My nie mamy imion. Po prostu Anioł.
Zegar tykał, w piecu trzaskało drewno, za oknem wzmagał się wiatr.
- Pytałeś, czemu wspiąłem się tak wysoko, – uśmiechnął się nagle Kot. – Chyba czekałem na ciebie.
– I zamyślony dodał, nasłuchując wiatru: – Muszę ci zrobić skarpety. Jak możesz boso chodzić po śniegu?