fraktal1

Adăugat: 02.10.2014
żyć, uczyć się , pracować i pozostawić po sobie coś cennego…
Puncte63mai mult
Pentru a păstra nivelul: 
Puncte necesare: 137
Ultimul joc jucat
Zaruri

Zaruri

Zaruri
80 zile în urma

„Skiöekumt y Wymysoü”

Witamy w Wilamowicach
Dzisiaj miałem okazję odwiedzić dziwne miasteczko
Wilamowice jest to tak miedzy Oświęcimiem a Kętami

Dowiedziałem się że ludzie w tym miasteczku jeszcze przed wojną
mówili językiem wilamowickim ( podobno mieszanka niemieckiego , flamandzkiego, szkockiego  i polskiego ) nigdzie nie ma i nie było takiego języka to język istniejący w tym tylko mieście.
Podobno miejscowość ta założona została w XIII wieku przez osadników z zachodniej Europy, których pochodzenia nie udało się dotąd ustalić i oni mówili sobie swoim językiem niezrozumiałym dla innych. Najprawdopodobniej chodzi o ludność z pogranicza dzisiejszych niemiec i Holandii. Oprócz języka przywieźli oni swoje zwyczaje, które różniły się od tych kultywowanych w okolicznych miasteczkach. Wyróżniali się też strojem – kobiety nosiły charakterystyczne misternie tkane czepce i chusty oraz pięciorzędowe czerwone korale, na których wisiał srebrny krzyż. Po 2 wojnie posługiwanie się tym językiem zostało zakazane bo był podobny trochę do języka niemieckiego a to przecie okupant.
68738170.jpg
Przykładowy tekst
Wymysiöejer troht ej ju a ocug, wo ma trüg y Wymysoü. Eta dy łoüt wu zajn yn wymysiöeryśa zespułn triöen jum oü. Dos wiöe ju a zir rajhy troht. S’zajn ejwercwencik rek, an ider höt zaj agia noma: błöwerök, ruterök, zejwagułdnikierök, fynfgułdnikierök, błöwśtrimikierök, grinśtrimikierök, noümiöedisierök, ana hefa ondyn. Bym rök wiöe ju a gyśtołt. Der besty wiöe gułd gyśtołt, oba zyłwer gyśtołt, dy ondyn wün myta błimła

Ja pierwszy raz spotkałem się z czymś takim że w  jednym mieście ludziska mówią w innym nieznanym nikomu z  poza ich społecznością  językiem.

Dlaczego niewielkie polskie miasteczko ma własny język?

Więcej tutaj
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/wilamowice-dlaczego-niewielkie-polskie-miasteczko-ma-wlasny-jezyk/1w06x9m

Małe królewny

Przeglądając YT  natrafiłem
na fajny taniec tatusiów n2.gif?v=121
podobno moda na blogi fajansiarskie o niczym nic nie wnoszące n2.gif?v=121
czy aby na pewno nic ?
https://www.youtube.com/watch?v=GzZ2u95o2Vk


Biały Chorwat

Jan Szczepanik (1872 – 1926) – wynalazca Polski Edison

b97320a0559b0cf910e391cbf5aa8bb0,780,0,0,0.jpg

Jest autorem 50 wynalazków i kilkuset opatentowanych pomysłów technicznych z dziedziny fotografii barwnej, telewizji, barwnego tkactwa i innych.

W 1897 opatentował w Wielkiej Brytanii w 1897 oraz w Stanach Zjednoczonych rok później telektroskop, urządzenie do przesyłania ruchomego obrazu kolorowego wraz z dźwiękiem na odległość, protoplastę dzisiejszej telewizji

W latach 1918-1925 opracował system filmu barwnego, wysoko ceniony za bliskie realizmowi oddawanie kolorów. Pracował także nad odtwarzaniem filmu dźwiękowego. Razem z  Franciszkiem  Rychnowskim, opracowali metody pozwalające na robienie kolorowych fotografii. Kolorowe zdjęcia znano już wcześniej. Wykonywano je specjalnym aparatem fotograficznym wyposażonym w trzy obiektywy i kilka filtrów barw. Gotowe fotki można było obejrzeć za pomocą potężnej maszyny. Na czym polegała metoda Rychnowskiego, nie bardzo dziś wiadomo. Szczepanik uzyskał lepsze wyniki dzięki wynalezionemu przez siebie systemowi płowienia związków srebra. Metodą prób i błędów (wykonał około 100 tysięcy doświadczeń chemicznych), zdołał wreszcie wyprodukować kolorową kliszę i specjalny papier do robienia barwnych odbitek. Uruchomił niewielką wytwórnię w Szwajcarii. W 1928 roku firma Kodak zastosowała technologię Szczepanika w produkcji własnych kolorowych klisz do aparatów

Szczepanik postanowił usprawnić pracę tkaczy. Tkanie żakardu wymagało zastosowania specjalnych tekturowych szablonów. Przygotowanie jednego trwało kilka tygodni.  Zbudował urządzenie działające na zasadzie dzisiejszego skanera lub kserokopiarki. Specjalny czytnik badał wzór i przetwarzał go na szereg impulsów elektrycznych. Te trafiały do maszyny dziurkującej. Przygotowanie szablonu trwało teraz zaledwie 40 minut! Wynalazkiem zainteresowało się Towarzystwo Tkackie, ale próby jego wdrożenia napotkały opór. Producenci żakardu bali się, że gdy produkcja będzie łatwiejsza, jego cena, a tym samym ich zyski, spadną.

Jest wynalazcą razem z Kazimierzem  Żegleń   kamizelki kuloodpornej z jedwabnej tkaniny z cienkimi blachami stalowymi. W kamizelce jego pomysłu energia pocisku była pochłaniana w kolejnych warstwach tkaniny, z której uszyta była sama kamizelka. Publicznie wykonywane testy wykazały, że tkanina Szczepanika jest odporna na kule zdolne przebić grube sosnowe deski i blachę żelazną, oraz na ostrze sztyletu. Okazało się, że rozpięta na parawanie tkanina, wzmocniona warstwą cienkiej blachy, zatrzymywała nie tylko kule z rewolweru kaliber 8 mm, ale nawet z karabinu Mannlicher, które przestrzeliwały na wylot stalową blachę o grubości 12 milimetrów z odległości 100 m. Pomysł został zapomniany ponieważ pojawiły się nowe rodzaje pocisków, przed którymi kamizelka ta nie mogła chronić. nie istniały wtedy włókna o większej wytrzymałości od jedwabiu dzisiejsze kamizelki robione są w oparciu o ten pomysł z zastosowaniem kewlaru

Stworzył też żarówki własnej konstrukcji, oraz fotokomórkę. Ten ostatni wynalazek uznał jednak za nikomu nie przydatną ciekawostkę. Ponownie odkryto ją dopiero w latach sześćdziesiątych

Celem wpisu jest  przypomnienie że istniał ktoś taki

Polak o którym powinno się wspomnieć na lekcjach historii


Dzieci Wrzesińskie

Podczas urlopowego wyjazdu miałem okazję przejechać przez miasteczko Września niedaleko Gniezna. W miasteczku tym znajduje się małe muzeum w budynku  byłej szkoły.

Muzeum upamiętnia strajk dzieci które odmówiły nauki religii w języku niemieckim za co były bite i sądzone nie było to krótkotrwałe wystąpienie ale trwające blisko 3 lata  ( 1901 - 1904 ) Strajk wygasł dopiero na początku roku szkolnego 1904/5 (po Wielkanocy). Jednak to był dopiero początek protestów. W 1906 r. w zaborze pruskim strajkowało ok. 75 tys. dzieci w ok. 800 szkołach (na 1100)

https://www.youtube.com/watch?v=G60s2NH-5Os



wiersz napisany przez anonimowego ucznia:

"My z Tobą Boże rozmawiać chcemy,
lecz "Vater unser" nie rozumiemy
i nikt nie zmusi nas Ciebie tak zwać,
boś Ty nie Vater, lecz Ojciec nasz".

Więcej tutaj link
http://www.ssp-2.wrzesnia.pl/Patron/Patron_1.htm
Celem wpisu jest przypomnienie tego wydarzenia z przed 117 lat innym bo być może nie znają.

Loteria ?

Ponieważ to portal gier podobno
przedstawiam "gry" " zabawy" opisane w Raporcie Pileckiego .


W dzień pracy zostałem w obozie. Chodziłem do ambulansu, wezwany stamtąd kartką.
Po powrocie zostałem na bloku.
Padał deszczyk, dzień ponury.
Na placu pracowała S.K. wożąc żwir, narzucany łopatami z dołu.
Prócz tego marznąc stało jakieś komando „ćwiczące” gimnastykę.
Koło dołu trzech ss-mannów, nie mogąc odejść od komand w obawie przed Palit[z]sch’em, lub komendantem,
który kręcił się tego dnia po obozie, wymyślili sobie rozrywkę.
Umawiali się o coś ze sobą, każdy kładł banknot na cegle.
Po tym zakopywali jednego więźnia głową do piasku, zasypując jego górną połowę
w dole i patrząc na zegarki liczyli ile minut ruszać będzie nogami.
Nowoczesny totalizator – pomyślałem sobie.
Ten kto był widocznie najbliżej prawdy w określeniu ile minut człowiek zasypany,
rusza nogami, zanim skona – ten zgarniał pieniądze.
.........................

Czasami grupkę cywili wprowadzano, którą dręczono w podziemiach zeznaniami,
po tym Palit[z]sch'owi oddając na zabawkę. –
Dziewczętom kazał się Palit[z]sch rozbierać i biegać w koło po zamkniętym dziedzińcu.
Sam stojąc w środku wybierał długo, po tym mierzył, strzelał, zabijał kolejno wszystkie.
Żadna nie wiedziała, która zginie teraz, a która jeszcze parę chwil pożyje, czy może
znowu wezmą na badania.
On – zaprawiał się w celnym mierzeniu.
link do całego raportu
http://rtmpilecki.eu/wp-content/uploads/2017/08/RAPORT-WITOLDA-PILECKIEGO.pdf