fangry

 
присъединил се: 21.05.2011
Witam
Точки90Още
следващо ниво: 
Необходими точки: 110

Jak dobrze wstać skoro świt

Mgieł porannych szalem
pola otulone
cisza dookoła
wszystko snem zmożone.

Coś na wschodzie drgnęło
toczy rozespane
błyskają promienie
złotem przetykane.

Nocka ociężała 
z odejściem marudzi
słońce coraz wyżej
świat się ze snu budzi.

Na rączym rumaku 
kłusuje na oklep,
wiatr z liści strzepuje 
sennych marzeń krople.

Drzewa powyginał
aerobik ćwiczy
słoneczko się śmieje
krople rosy liczy.

Słychać śpiewy ptaków 
głosy ludzkiej mowy
szmer cywilizacji
zwykły dzień majowy.

Idol

Tęsknota w kroplach ..........

Chmury burzowe  zasnuły 
słońca ostatni promień 
nad grobem pochylony 
tęsknoty łzy ronię. 

Wraz z kroplami deszczu 
słowa padają żalu, 
które się rozbijają 
o śmierci dzielący nas całun.

Mimo ciągłej bliskości
zimnym rozdzieleni głazem
samotnie żyjemy 
każde w innym wymiarze.

Nagle cichnie łkanie
w sercu zamiera trwoga 
dłoń zaciska paciorki 
jednoczą, modlitwy słowa.
Idol

Nic nie jest tym, czym się wydaje...

W bielutkiej  pościeli 
jak skrzydła cheruba  
leżała kobieta 
niczym ścięta róża.

Długie, smukłe nogi
były istnym skarbem
zapewne jak reszta 
skryta poza kadrem.

Jedna - ramię łuku 
druga jak cięciwa 
wyżej pożądania  
wulkan atlantyda.

Zapragnąłem nagle 
stać się ludożercą 
białe zdrowe zęby
wbić jak w gicz cielęcą.

Z pocałunków szlaczek
utworzyć misterny 
aż do nóg zwieńczenia 
cudnej sempiterny.

Gdy już umysł rodził 
nową myśl ochotną 
w oko wpadło wtedy 
te przeklęte motto.

Zwątpienia ziarenko 
już się korzeniło 
widziałem kobietę,
czy też mi się śniło.

Idol

Nieznajoma z nieznanego ...........

Arcydzieło piękna 

twór uwielbień , kultu 

sama Świtezianka 

wychodząca z nutru.


Na szarzyźnie mostu 

blond włosów ekspansja 

tłem rzeki nurt  bystry,

panorama miasta.


Ktoś jak perły drogie 

w jedno ciało nasnuł 

wdzięk, czar, powab, urok

zazdrościłem miastu.


Które mogło co dzień 

podziwiać fenomen 

dodatkowo będąc 

wzrokiem jej pieszczone.


Baszcie koło zamku 

wieży w srebrnym czepcu 

co były świadkami 

ust cichutkich szeptów.


Żal sielankę mącił

co wraz z myślą wzrastał 

nie poznam imienia

ani nazwy miasta.

Idol 


Majowy przerywnik

Ledwie słońce wstało 
cały świat zwierzęcy 
w wilgę zapatrzony 
pogodą się dręczy.

Z miną tajemniczą  
kłania się szarmancko  
dzisiaj będzie pięknie
z małą niespodzianką.

Podekscytowani  
spieszą do swych posad,  
by w pełni korzystać 
co dały niebiosa.

Gdzieś koło południa 
słychać głos remiza
uwaga od wschodu 
zimny front się zbliża.

Nie umilkły słowa 
uciekają kury 
kryją się w kurniku
widząc czarne chmury.

Zając trwogę głosi  
zaraz się rozpęta 
huknęły niebiosa 
zadrżały ptaszęta.

Milion drobnych kropel
z chmury się dobywa
przyjemnym prysznicem
kurz z ziemi obmywa.

Nagle pojaśniało   
w tem deszcz abdykował 
jak girlanda swieci  
tęcza kolorowa.

Szpak gwizdaniem głośnym 
drzemiących rozbudza 
można już pracować  
skończyła się burza.

Idol