Za parawanem smutnych serc
w milczeniu zaciśnięte pięści
ilekroć do mnie mówisz
Twój spokój rozrywa mnie na części
muzyki głos w tle rozmyty
uśmiechasz się do mnie łatwością
oczy jak zgasłe pochodnie
zapewniasz me serce największą miłością
jeszcze jeden mocny oddech
na ramionach dłonie splecione
jeszcze jeden serca płomień
usta do ust przyklejone
----ulotne chwile są jak spojrzenie którego odzyskać nie można----
----nie pytaj mnie dokąd idę... stań przede mną trzymając nieśmiertelność i prowadź po zakątkach duszy...
niekochany
registro:
"Kiedy następnym razem zaczepisz mnie choćby o milimetr pomyśl o dniach w których będę szukał spokoju"
(nie)spieszmy się w uczuciach
Uspokójmy świt zanim rzeczywistość
Wyrwie z naszych powiek powietrze
Rozbijając się o skraj burzy
Wznieśmy oczy nadzieją karmione
Rozkładając serca na planszy
Rzućmy kośćmi w bezdechu
Przesuwając się o łokieć
Ustawmy ciężaru spotkanie
Podeprzyj uśmiechu dar
Melodią utęsknień
Wykrzykując moje błędy
Pozostań mocno wtulona
"Na giełdzie w której miłość jest tylko przerywnikiem
Pozostaw pustą przestrzeń na moje wahania"
N(k)
Wyrwie z naszych powiek powietrze
Rozbijając się o skraj burzy
Wznieśmy oczy nadzieją karmione
Rozkładając serca na planszy
Rzućmy kośćmi w bezdechu
Przesuwając się o łokieć
Ustawmy ciężaru spotkanie
Podeprzyj uśmiechu dar
Melodią utęsknień
Wykrzykując moje błędy
Pozostań mocno wtulona
"Na giełdzie w której miłość jest tylko przerywnikiem
Pozostaw pustą przestrzeń na moje wahania"
N(k)
https://www.youtube.com/watch?v=XlLKOeHwK7s
Retusz
Czasokres złowieszczo ponagla
Nie bacząc na przeciwności
Szramami Twoich perfum
Aranżuję dygot serca
Otwieram oczy jak dłonie
W pięść zaciskam obrazy
Każdorazowego oddechu
Łapanego na krzywiźnie warg
Włosów poplątane kosmyki
Łagodnie spływające po Twym licu
Unoszę przez niedostatek
Oddechów mocno zaczerpniętych
Unosisz mój świat
Tornadem sekundy wirują
Stając się dobrym przykładem
Planety na której żyję
Kłębią się przemyślenia
Zatrzaskując powieki na chwilę
Wznoszę uśmiech na rzęsach
barykadując myśli przed niepewnością
" Aborcja w marzeniach nie występuje" n(k)
Nie bacząc na przeciwności
Szramami Twoich perfum
Aranżuję dygot serca
Otwieram oczy jak dłonie
W pięść zaciskam obrazy
Każdorazowego oddechu
Łapanego na krzywiźnie warg
Włosów poplątane kosmyki
Łagodnie spływające po Twym licu
Unoszę przez niedostatek
Oddechów mocno zaczerpniętych
Unosisz mój świat
Tornadem sekundy wirują
Stając się dobrym przykładem
Planety na której żyję
Kłębią się przemyślenia
Zatrzaskując powieki na chwilę
Wznoszę uśmiech na rzęsach
barykadując myśli przed niepewnością
" Aborcja w marzeniach nie występuje" n(k)
Z całych sił ...
Nigdy nie pozwól mi
Odrywać ust od Twoich oczu
Zatoczonymi pętlami chwil
Koordynuj modlitwę naszych muśnięć
Zaparowanych szyb źrenice
Tętnią zalążkami pragnień
Uwalniając półoddech nerwowo
Szukam w Tobie oprawy
Wspinamy się na pochylnię
Gubiąc naszej przeszłości ślady
Resztkując nasz świt
Zaplatam dłonie na Twojej szyi
Proszę spraw by co odległe
Stało się znów bliskie nam
Spraw, by to co nie po drodze
Dało siłę w naszych dniach
nadzieja która pokonała lęki jest tylko omdleniem na dłoni miłości.
(n)k.
Odrywać ust od Twoich oczu
Zatoczonymi pętlami chwil
Koordynuj modlitwę naszych muśnięć
Zaparowanych szyb źrenice
Tętnią zalążkami pragnień
Uwalniając półoddech nerwowo
Szukam w Tobie oprawy
Wspinamy się na pochylnię
Gubiąc naszej przeszłości ślady
Resztkując nasz świt
Zaplatam dłonie na Twojej szyi
Proszę spraw by co odległe
Stało się znów bliskie nam
Spraw, by to co nie po drodze
Dało siłę w naszych dniach
nadzieja która pokonała lęki jest tylko omdleniem na dłoni miłości.
(n)k.